Zosia Kuc – laureatką XXV Powiatowego Konkursu Literackiego „ Książki na medal”

Z ogromną przyjemnością donosimy, że nasza zdolna czytelniczka, Zosia Kuc, uczennica klasy 1b, zdobyła drugie miejsce w XXV Powiatowym Konkursie Literackim „Książki na medal”. Nagrodzoną pracą była  recenzja książki „Dziennik” Anny Frank, którą poniżej zamieszczamy.

Recenzja Zosi Kuc została przyjęta bardzo dobrze przez jury konkursu. Doceniono w niej jej zdolności pisarskie, umiejętność wyrażania własnych myśli, trafne spostrzeżenia na temat książki, głęboką wrażliwość i empatię, a także to, że oddaje ducha Dziennika Anny Frank i motywuje do sięgnięcia po tę ważną dla historii literaturę.

Wraz z Zosią zachęcamy wszystkich naszych czytelników do zapoznania się z tym niezwykłym świadectwem czasów i prawdziwą lekcją życia. A Zosi Kuc gratulujemy sukcesu i życzymy kolejnych literackich laurów.

Anne Frank „Dziennik” – recenzja książki

W mojej biblioteczce znajduje się wiele książek, które są dla mnie wyjątkowe i chętnie po nie sięgam. Szczególną wartość ma dla mnie już prawie rozpadający się egzemplarz z lat sześćdziesiątych, który podarowała mi moja prababcia. Tą wyjątkową książką jest „Dziennik” autorstwa Anne Frank. „Dziennik” został wpisany na listę 100 książek XX wieku oraz uznany przez UNESCO za jeden z najbardziej wartościowych dokumentów świata. Pierwsze wydanie książki ukazało się w 1947 roku w Amsterdamie. Wersja polska została wydana w 1957 roku przez Wydawnictwo PIW. Od pewnego czasu ,,Dziennik” jest również moją ulubioną książką, dlatego to właśnie ją wybrałam, aby zachęcić innych czytelników do sięgnięcia po tę lekturę.

Dyplom Zofii Kuc

                  „Dziennik” Anne Frank jest świadectwem zagłady holenderskich Żydów, a także  trudnych relacji międzyludzkich, widzianych oczami nastolatki. Trwa II wojna światowa. Rodzina Franków mieszka w ogarniętym wojną Amsterdamie. W pewnym momencie trafiają do Oficyny, kryjówki w byłym miejscu pracy ojca. Do ich ,,czwórki” dołącza rodzina von Danów z synem oraz inni lokatorzy. Annę poznajemy jako trzynastolatkę. W prezencie urodzinowym dostaje notes, w którym postanawia prowadzić dziennik, w formie listów do wymyślonej przyjaciółki Kitty. W ten oto sposób wkraczamy w świat zwyczajnej nastolatki. Możemy dowiedzieć się o jej rówieśnikach ze szkoły, sympatiach i antypatiach. Dziewczyna pisze o świecie zewnętrznym, jak i o swoich wewnętrznych przeżyciach. Prowadziliście pamiętniki? Zapewne tak. Prawie  każdy pisał w nich o swoich szkolnych powodzeniach i niepowodzeniach czy klasowych miłościach. Anna w swoim dzienniku  opisuje, jakie restrykcje zostały narzucone na Żydów. W  końcu sama jest jedną z nich. Czyni  to w bardzo inteligentny sposób, używając dojrzałego języka. Przedstawia trudne położenie Żydów w okupowanym kraju, obrazując ich stopniową degradację i dehumanizację: „Nie mam już na nic odwagi, bo się boję, że tego nie wolno (…)”. Równie pesymistyczne spostrzeżenia towarzyszą jej podczas przebywania w ukryciu. Chociaż wraz ze współtowarzyszami była praktycznie odcięta od świata zewnętrznego, z różnych stron docierały do niej informacje o tragicznym położeniu ludności żydowskiej. W swoim dzienniku opisuje również kłótnie i konflikty narastające wśród mieszkańców Oficyny. Ekstremalne warunki egzystencji, niepewność jutra, to powoduje w tych ludziach agresję i wzajemną niechęć.. Zresztą nie ma co się dziwić, że są tak  sfrustrowani i czują się  zagrożeni. Nie wyobrażam sobie przeżycia nawet miesiąca w tak ograniczonej przestrzeni, z tyloma rożnymi osobnikami,  z ciągłym strachem przed  oprawcami. Pojawia się tutaj również wątek miłości; jakże trudnej w czasach wojny. Nie jest to dobry czas  na poznanie, na miłość i szczęście. Myślę, że nie ma nic gorszego, niż dorastanie w czasach wojny. Młodzi muszą porzucić swoje marzenia, swoje pragnienia w obliczu zagrożenia życia i powinności wobec ojczyzny. Czy miłość ma szansę na przetrwanie w czasach tak okrutnych dla ludzi?  Wiele pytań nasuwa się w tym miejscu. Pytań wcale niełatwych. Co musi czuć nastoletnia dziewczyna, widząc wywózki swoich rodaków  do obozów koncentracyjnych. To okrutne i nieludzkie praktyki okupanta.  Annę i Petera połączyło uczucie, oparte na przetrwaniu, na ratowaniu życia. Nie mogłam oderwać wzroku od kart „Dziennika”. Czytałam z zapartym tchem, ulegając silnym emocjom. Często też, mimo wszystko, uśmiechałam  się, gdy  Anne na przykład  opowiada anegdotki czy opisuje swoje urodziny. Zadawałam sobie też pytanie, co takiego miała w sobie główna bohaterka, która pomimo ciężkich warunków życia, snuła nadzieję na pomyślne zakończenie wojny?

             Mistrzowskie okazuje się tu połączenie wątków sensacyjnych i historycznych. Ogrom zła i cierpienia, jakiego doświadczyło wielu z rąk Niemców w czasie II wojny światowej, dla nastoletniej, z natury radosnej dziewczyny, był całkowicie nie do pojęcia. Anna wielokrotnie próbowała zrozumieć przyczyny zła, którego była świadkiem. Uparcie i wręcz  rozpaczliwie szukała przyczyn takiego stanu rzeczy. Obrazuje to jej wypowiedź: ,, Kto to na nas nałożył? (…) To Bóg nas takimi uczynił, ale również Bóg nas podniesie”. Z tych słów  wyłania się nie tylko poczucie niezrozumienia i niesprawiedliwości, ale i nadzieja oraz wiara na zakończenie wojny. To odczucie, które stanowi jeden z dominujących elementów jej dziennika. Realia wojny zostały oddane prawdziwie i przekonująco.. Autorka skupiła się na losach ludzi w czasie konfliktu zbrojnego, ukazując ich odwagę, siłę przetrwania, przyjaźnie, miłość, tęsknotę za normalnym życiem. W „Dzienniku” Anny Frank wojna nie jest głównym tematem. Autorka opisuje własne przemyślenia, uczucia i plany na przyszłość, które nigdy się nie spełnią, bo Anna ginie w obozie koncentracyjnym.  

           Książka skłoniła mnie do refleksji i dzięki niej zrozumiałam, że pomimo tragedii, jakich w życiu doświadczamy, nie wolno tracić nadziei. Anna niejednokrotnie czuła strach czy zwątpienie, ale starała się odrzucać od siebie negatywne myśli i nawet w najtrudniejszym położeniu dostrzegać pozytywne strony. Zważając  na czasy, w jakich  żyła dziewczyna, istota  szczęścia zajmowała istotne miejsce w jej rozważaniach. Strach miesza się z fascynacją, pragnienie rozwoju z lękiem przed jutrem, niewyobrażalna śmierć z codziennością życia.  Ze wstępu do ,,Dziennika” dowiadujemy się, że Anna wojny nie przeżyje. Łzy cisnęły mi się do oczu, gdy czytałam o jej planach na przyszłość, kim chciała zostać i dokąd pragnęła się udać  po wojnie. Myślę, że Anne Frank jest symbolem niezawinionej śmierci, jaką  były dotknięte miliony ludzi w czasie II wojny światowej. Śmierci młodych ludzi, często jeszcze dzieci, którzy mieli plany oraz marzenia, a którym nie było dane ich zrealizować. Czytelnik może zaobserwować, jak młodzi ludzie dorastają i stawiają czoło nowej, wojennej rzeczywistości. Czy ludzką psychikę można złamać? To i wiele innych pytań zadawałam sobie, czytając tę książkę.  Muszę przyznać, że sądziłam, iż historia bohaterki lektury zakończy się zupełnie inaczej.  Anna bardzo szybko skradła moje serce.   

        Ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie powinno nikogo dziwić, że jako nastolatka sięgam po literaturę wojenną.  Anna była w moim wieku, a już musiała stawić czoła złu, jakim była wojna. Często zastanawiam się, jak trudno było ludziom przetrwać taki czas – czas wojny. Jakie to musi być trudne, jak ciężko odnaleźć się w tak dramatycznej rzeczywistości.  Szczególne wtedy, gdy się ma tak mało lat.  Ja ciągle szukam swojego miejsca na świecie, zastanawiając się nad tym, co mnie czeka  tu i teraz.                       

Polecam tę książkę, gdyż  potrafi zaskoczyć czytelnika, a jednocześnie poruszyć. Jest to niewątpliwie lektura trudna i bolesna. To również spisane świadectwo tego, jaki wpływ miała wojna na ludzkie życie,  co im odbierała w imię niezrozumiałych ideologii.  Ukazuje, że gdzieś w człowieku tkwi światło nadziei, bo nadzieja jest bardzo ważna,  zwłaszcza w trudnych  momentach życia. Dla mnie jest to książka niepodlegająca jakiejkolwiek ocenie. Książka, po którą powinni sięgać młodzi ludzie, aby uświadomić sobie niewyobrażalny tragizm  tamtych czasów. Przecież każdy z nas mógł  być Anną…